środa, 9 października 2013

- Rozdział 1 -

  - Dobra! Zróbcie jeszcze Arabesque i jesteście wolni!- donośny głos mojej trenerki odbił się echem od Sali i powędrował wzdłuż małego, podłużnego korytarza, za którym niedługo zniknęła również i ona. Kobieta o kruczoczarnych włosach była prawdziwą żmiją, która tylko czekała aby wprowadzić do żył innego człowieka swój trujący jad. Każdy się jej bał, ale cóż balet był ważniejszy niż jakiś tam nauczyciel, który straszył oraz rozsadzał wszystkich po kątach. Nieważne ile razy próbowałam się z nią zaprzyjaźnić, lub nawet poznać wszystkie te próby spełzały na niczym. Cóż, w końcu trzeba było się poddać i zostawić sprawę taką jaką była. Ostatkiem sił wychodząc z sali, weszłam do szatni i w trybie natychmiastowym się przebrałam. Fakt, bardzo się śpieszyłam ponieważ wiedziałam że impreza na którą została zaproszona cała szkoła, jak i nie pół miasta właśnie się zaczęła. Niesforny kucyk, rurki i bokserka to było to w co kochałam się ubierać. Nie tylko ze względu na to że było wygodne, lecz dopasowując cały strój do mojej figury, sprawiałam wrażenie powalającej. Cóż, przynajmniej mój przyjaciel tak mnie określił.
Dylan- jeden z najlepszych chłopaków pod słońcem, był moim najlepszym przyjacielem, jak i towarzyszem. Kochałam Go jak własnego brata, dużo dla Mnie poświęcił, a jednak ciągle był przy takiej osobie jak Ja. Niestety od kilku miesięcy dziwnie się zachowywał. Na początku myślałam że mi się zdawało lecz teraz byłam wręcz pewna że coś było nie tak. Niestety, nic nie dało wyciągnąć się z tego dotychczas rozgadanego na cztery strony świata chłopaka. Stał się zimny, nieczuły.. jakby bał się że coś nadejdzie, coś złego. Bardzo złego. Pytałam się kilka razy co go gryzie, ale mnie zbywał albo stawał się wobec mnie agresywny. Raz nawet uderzył mnie przez co nie odzywałam się do niego przez kilka dni, ale mu wybaczyłam. No bo … od czego w końcu są przyjaciele. Skręcając w małą dróżkę która wiodła się przez las nałożyłam na głowę ciemny kaptur. Chciałam zlać się z odbiciem nocy. Wiedziałam ze w tym lesie, od zawsze było bezpiecznie jednak musiałam zachować niewielkie środki ostrożności, a upiorne cienie drzew kołyszące się na wietrze przyprawiały mnie jedynie o pojedyncze ciarki. Niewielkie obcasy stukały w twarde podłoże wyłożone przy okazji niewielkimi brązowymi cegłami. Nieopodal, na pustej polanie stał opuszczony budynek, który kilkaset lat temu pełnił funkcję szkoły. Cóż, wyglądał strasznie lecz nie to mnie przeraziło. Ciche łamanie gałęzi i dłoń która szybko zasłoniła moje usta jednocześnie ciągnąc mnie w stronę ciemnych ścian, budynku. Zachłannie wbił się w moje usta, robiąc mi pojedynczą malinkę.
- Pomo…-. Próbowałam krzyczeć ale wierzchem zakrył mi usta tak że nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku, a zważywszy na to że był pijany miał mocny uścisk. Po policzkach zaczęły lecieć mi łzy , nie chciałam żeby mój pierwszy raz wyglądał właśnie tak. Nie tu. Nie z tym chłopakiem…Kiedy z pocałunkami przeniósł się na mój dekolt jego uścisk zelżał, a ja wykorzystałam okazję że stał w lekkim rozkroku i cały ciężar ciała przeniosłam na jedną nogę, drugą uderzając go ile tylko miałam sił w krocze tak jak uczył mnie Dylan.
 - Biegnij.. biegnij i się nie oglądaj- cichy głos powtarzał w mojej głowie, lecz moja ciekawość była silniejsza. Zatrzymałam się i spojrzałam w tył, chcąc jednocześnie sprawdzić czy mój napastnik dalej leżał na ziemi. Przerażenie wymalowało się na mojej twarzy, z prędkością światła odwróciłam się i z szybkim impetem wpadłam na coś, a raczej kogoś.
- Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! – Złapał za moje długie brązowe włosy, nie pozwalając mi uciec.
- Au! – jęknęłam z bólu i skuliłam się.
 - Zamknij się mała dziwko! – ryknął na mnie z całą furią, która była wymalowana na jego twarzy. - Proszę z..zostaw mnie. – cicho szlochałam ale się tym nie przejmował, po raz kolejny uderzył mnie w twarz, sprawiając że z mojej lekko czerwonej wargi, poleciały niewielkie strużki krwi.
- Mówiłem ci żebyś się zamknęła! – krzyknął i uderzył moją głową o beton. Przed oczami zaczęły pojawiać mi się mroczki. Cały świat jakby nagle zatrzymał się w miejscu. Kiedy myślałam że wszystko stracone doszły do mnie wesołe okrzyki grupki dzieciaków która widocznie wybierała się na tą samą imprezę co ja. Wiedziałam, nawet byłam pewna że poniosę konsekwencję tego co teraz zrobię, lecz ważniejsze było bezpieczeństwo. Poczucie bezpieczeństwa.
- Pomocy! – Jego pięść zbliżyła się do mojego brzucha, sprawiając że nieprzyjemny odgłos łamanych kości wydobył się z mojej klatki piersiowej.
 - Suka! – słyszałam zbliżające się kroki.
- A to.. – wyciągnął nóż.
- Będzie na pamiątkę żebyś nigdy o mnie nie zapomniała mała dziwko…. Widziałam tylko nóż, tylko jego twarz, potem była tylko zimna posadzka i piski dziewczyn które być może mnie zobaczyły.




__________________________________________________
- no i mamy 1 rozdział komentować co o tym sądzicie bo mi się wg to nie podoba straciłam chęć pisania już, ponieważ za dużo kłótni odnośnie tego jak ma przebiec fabuła opowiadania XDD
ano i Marcela wszystkich pozdrawia , hehe.
I pozdrawiamy Julka ( bez którego większość tego by nie powstała ) i Łukasza dwóch najbardziej zboczonych ludzi na świecie , hehehe .

3 komentarze:

  1. • świetny rozdział, dalej informujcie mnie o nowych rozdziałach • http://darvens.blog.onet.pl •

    OdpowiedzUsuń