- Dlaczego ludzie kłamią? Być może boją się jak zareaguje na
ich prawdziwe oblicze inny człowiek, wymyślają coś, nie myśląc o konsekwencjach
swoich słów. Nie myślą co będzie potem, kiedy jednak prawda wyjdzie na jaw. Zamiast
tego codziennie, dzień w dzień gdy idą spać, gdy zamykają oczy zastanawiają się
jak osoba którą okłamali zareaguje, gdy dowie się prawdy. Zaczynają prosić o to
aby jednak nikt nie dowiedział się najpilniej strzeżonego przez nich sekretu,
popadają w paranoję.. każdego traktują z dystansem, nie mają zaufania. Bo jak
mieć zaufanie do człowieka który kiedyś Cię okłamał? Jeśli nam na nim zależy,
owszem możemy puścić wszystko w zapomnienie. Lecz.. Ne oszukujmy się, każdy
zawsze będzie coś pamiętał, niewielkie urywki z przeszłości, łzy. A kiedy
człowiek myśli, że najgorsze już za nim, wszystko zaczyna się powoli walić, jak
najnormalniejsze klocki lego, którymi bawią się dzieci. Smutne wydarzenia,
dzieją się jedno za drugim i nawet nie zauważamy gdy w końcu przyjdzie czas aby
się poddać. W końcu, najsilniejsi przetrwają, ale Ci słabsi? Co z nimi? Czy
poradzą sobie w świecie, w którym ważny jest ubiór a nie charakter? Czy może
lepiej jest umrzeć? Pozbyć się wszystkich problemów, jak za sprawą
czarodziejskiej różdżki. Być może każdy teraz pomyśli ‘ samobójcy to tchórze ‘
w pewnym sensie tak. Lecz, gdyby zastanowić się nad tym chociażby przez
chwilę.. to są tacy ludzie, którzy w świetle dziennym udają silnych, są
strasznie wredni. Każdy myśli że pewnie dadzą sobie radę, nie wiedzą z czym muszą budzić się rano. Kiedy
nastanie poranek, kolejny dzień muszą wymusić na swojej twarzy uśmiech,
jednakże gdy przychodzi noc, cała maska znika. Zaczynają płakać, cały mur który
budowali wokół siebie w ciągu dnia burzy się, i pozostawia jedynie cienką
błonę, która nie jest zdolna odeprzeć ani jednego ataku, z czasem zamykają się
w sobie a na koniec.. trzymają broń przyłożoną do skroni odmawiając cichą
modlitwę, modlitwę o to aby ich los był lepszy.. niż ten tutaj na ziemi. ( .. ) Co innego się dzieje gdy stracimy bliską nam osobę. Z każdą minutą, coraz
bardziej tęsknimy.. musimy żyć ze świadomością, że ona już nie wróci. Odepchnęła
nas od siebie, zrezygnowała. Z czasem nie czujemy bólu, który kiedyś był
ogromny.. to wszystko przeistacza się w nienawiść. Nienawiść do najbliższej nam
kiedyś osoby, z każdą chwilą tak strasznie jej pragniemy a za razem coraz
bardziej od siebie odpychamy, od swojej duszy. To mechanizm obronny, przed masą
cierpienia która gdzieś się tak kryje, w niewielkim odłamku naszej duszy. Z
czasem słowa ‘będzie tak, jakbyśmy się nigdy nie poznali ‘ stają się
rzeczywistością. Na początku nigdy byśmy tak nie pomyśleli, lecz po wszystkich
przejściach, z pewnością tak. Inną sprawą są osoby, które odeszły od osób które
je kochały. Rana w sercu jest ogromna, i zawsze będzie. Bo w końcu kochało się
tą osobę, dalej się ją kocha. Tak było z moimi rodzicami.. kochałam ich, i nienawidziłam, za to że byli tacy.
Za to że się mną nie przejmowali, nienawidziłam ich nawet za to że istnieli. Ja
mogłam nie istnieć, nie zależało mi już. Jedyne czego byłam ciekawa to to, co
chłopak ukrywał. Jego błysk w oczach, ten uśmiech.. to Go zdradziło. Nie
należałam do takich osób które łatwo odpuszczały, wręcz przeciwnie, musiałam
poznać prawdę, chociażbym miała zginąć.
- To co słyszałeś, mam powtórzyć? – sarkastyczne pytanie, wydobyło się z moich ust niczym jad, i od razu uzyskało jeszcze gorszą odpowiedź.
- To co słyszałeś, mam powtórzyć? – sarkastyczne pytanie, wydobyło się z moich ust niczym jad, i od razu uzyskało jeszcze gorszą odpowiedź.
- Słyszałem, suko. – zagrzmiał z jadem w głosie, patrząc
cały czas w moje zielone tęczówki.
Przyznam, nie lubiłam moich oczu. Zawsze zdawały mi się dziwne, takie dzikie. Nie pasowały, do mnie.. chociaż. Nawet nie zauważyłam że skończyliśmy jechać, póki drzwi po mojej stronie nie zostały otwarte. Jak dżentelmen, podał mi prawą rękę i pomógł wysiąść. Zdziwiłam się, na ogół nikt mnie tak nigdy nie traktował.
- Przepraszam, nie chciałem. – cichy szept dobiegający do mojego ucha, sprawił że po całym moim ciele przebiegł nienaturalny dreszcz. Przyjemny dreszcz. Lekko się zaczerwieniłam, co od razu zakryłam włosami. Nie chciałam aby widział że niestety tak na mnie działa, nie mogłam nawet na to pozwolić. Idąc przed siebie, stanęłam równo z nim przed białymi drzwiami z numerem 11. Ciche przekręcanie klucza, odbiło się od pustego korytarza. Przejście przez próg, wprost do ciepłego, nieznanego mi mieszkania wywołało lekką euforię. Jednakże wszystko trafił szlag, gdy usłyszałam kolejny odgłos.. tym razem coś co mnie przeraziło. Związana dziewczyna, z zaklejonymi ustami, siedziała w salonie cicho szlochając. Od razu rzuciłam się do wyjścia, zaufałam psychopacie.
- Widzisz, Camille, to nic osobistego, pamiętaj. – mruknął, a następnie zamknął drzwi na klucz, łapiąc mnie od tyłu. Wyrywałam się, i krzyczałam, lecz nikt nie słyszał. Wdech i wydech, spokojnie. Cam, pomyśl… pomyśl racjonalnie, wykonaj to czego uczył Cię D. – Piskliwy głosik odezwał się w mojej głowie. Na co miałam czekać, odchyliłam się lekko w przód, po czym z całą swoją siłą uderzyłam chłopaka głową prosto w twarz, tak że mnie puścił. Na stoliku leżał pistolet, Bóg tylko wie co ktoś nim robił, niestety jeśli miałam uciec, musiałam po niego sięgnąć.
Drżącymi dłońmi, złapałam za niego, celując nim prosto w chłopaka. Łzy lały się strumieniami, sprawiając że wszystko widziałam rozmazane.
- Jak masz na imię, mów! – wydukałam pomiędzy krótkimi oddechami.
Uniósł ręce w geście obronnym, po czym westchnął wpychając je do tylnych kieszeni.
- Jestem Lucas. – lustrował mnie wzrokiem, a mi wydawało się że nic złego nie robi, cóż.. pomyliłam się. W tylnej kieszeni dosyć spranych jeansów miał schowaną broń.
Wycelował nią we mnie. Staliśmy naprzeciwko siebie, a obok była przywiązana do krzesła dziewczyna. Zamknęła oczy, widząc scenę przed nią. W duszy, dziękowałam Bogu że w telewizji leciało dużo filmów kryminalnych, dzięki czemu wiedziałam jak obsługiwać się bronią. Musiałam się stamtąd wydostać, musiałam. Chcąc pociągnąć za spust, w całym mieszkaniu rozległ się hałas wystrzelonego naboju, niestety.. nie mojego.
____________________________________________
Dziękuję za komentarze, przepraszam kogoś za coś, przykro mi z też jakiegoś powodu. Ktoś do kogo jest to kierowane, będzie wiedział o co chodzi. W MIĘDZY CZASIE, ROZDZIAŁ PISAŁAM JA.. MARCELINA, O 23:4O GO DODAJĘ HUHUHUHU. CHCECIE NOWY ROZDZIAŁ? POPROSZĘ 1O KOMENTARZY, TAKI TAM PREZENT ŚWIĄTECZNY. DO ZOBACZENIA, M& T.+ przepraszam za jakiekolwiek błędy, nie chciało mi się sprawdzac.
Przyznam, nie lubiłam moich oczu. Zawsze zdawały mi się dziwne, takie dzikie. Nie pasowały, do mnie.. chociaż. Nawet nie zauważyłam że skończyliśmy jechać, póki drzwi po mojej stronie nie zostały otwarte. Jak dżentelmen, podał mi prawą rękę i pomógł wysiąść. Zdziwiłam się, na ogół nikt mnie tak nigdy nie traktował.
- Przepraszam, nie chciałem. – cichy szept dobiegający do mojego ucha, sprawił że po całym moim ciele przebiegł nienaturalny dreszcz. Przyjemny dreszcz. Lekko się zaczerwieniłam, co od razu zakryłam włosami. Nie chciałam aby widział że niestety tak na mnie działa, nie mogłam nawet na to pozwolić. Idąc przed siebie, stanęłam równo z nim przed białymi drzwiami z numerem 11. Ciche przekręcanie klucza, odbiło się od pustego korytarza. Przejście przez próg, wprost do ciepłego, nieznanego mi mieszkania wywołało lekką euforię. Jednakże wszystko trafił szlag, gdy usłyszałam kolejny odgłos.. tym razem coś co mnie przeraziło. Związana dziewczyna, z zaklejonymi ustami, siedziała w salonie cicho szlochając. Od razu rzuciłam się do wyjścia, zaufałam psychopacie.
- Widzisz, Camille, to nic osobistego, pamiętaj. – mruknął, a następnie zamknął drzwi na klucz, łapiąc mnie od tyłu. Wyrywałam się, i krzyczałam, lecz nikt nie słyszał. Wdech i wydech, spokojnie. Cam, pomyśl… pomyśl racjonalnie, wykonaj to czego uczył Cię D. – Piskliwy głosik odezwał się w mojej głowie. Na co miałam czekać, odchyliłam się lekko w przód, po czym z całą swoją siłą uderzyłam chłopaka głową prosto w twarz, tak że mnie puścił. Na stoliku leżał pistolet, Bóg tylko wie co ktoś nim robił, niestety jeśli miałam uciec, musiałam po niego sięgnąć.
Drżącymi dłońmi, złapałam za niego, celując nim prosto w chłopaka. Łzy lały się strumieniami, sprawiając że wszystko widziałam rozmazane.
- Jak masz na imię, mów! – wydukałam pomiędzy krótkimi oddechami.
Uniósł ręce w geście obronnym, po czym westchnął wpychając je do tylnych kieszeni.
- Jestem Lucas. – lustrował mnie wzrokiem, a mi wydawało się że nic złego nie robi, cóż.. pomyliłam się. W tylnej kieszeni dosyć spranych jeansów miał schowaną broń.
Wycelował nią we mnie. Staliśmy naprzeciwko siebie, a obok była przywiązana do krzesła dziewczyna. Zamknęła oczy, widząc scenę przed nią. W duszy, dziękowałam Bogu że w telewizji leciało dużo filmów kryminalnych, dzięki czemu wiedziałam jak obsługiwać się bronią. Musiałam się stamtąd wydostać, musiałam. Chcąc pociągnąć za spust, w całym mieszkaniu rozległ się hałas wystrzelonego naboju, niestety.. nie mojego.
____________________________________________
Dziękuję za komentarze, przepraszam kogoś za coś, przykro mi z też jakiegoś powodu. Ktoś do kogo jest to kierowane, będzie wiedział o co chodzi. W MIĘDZY CZASIE, ROZDZIAŁ PISAŁAM JA.. MARCELINA, O 23:4O GO DODAJĘ HUHUHUHU. CHCECIE NOWY ROZDZIAŁ? POPROSZĘ 1O KOMENTARZY, TAKI TAM PREZENT ŚWIĄTECZNY. DO ZOBACZENIA, M& T.+ przepraszam za jakiekolwiek błędy, nie chciało mi się sprawdzac.
Opisałaś to tak że przeszły mnie ciarki. Jest późna godzina, a ja ciągle czytam pierwsze słowa, wstęp. Czułam że pisałaś to prosto z serca, nie wiem mogę się mylić, umiesz dowalać ludziom, tak że będą się zastanawiać nad Twoimi słowami, czekam na następny rozdział, no i dodaję 1 komentarz :D
OdpowiedzUsuńon jej nie zabił! następny dziewczyno!
OdpowiedzUsuńAle swieeeetny <3 ciekawe co dalej? Ja chce nexta? :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to!Ale jak mogłaś przerwać w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńHaha, oj tam. Będzie w następnym rozdziale, niech Was ciekawość trochę pomęczy :D / marcela
UsuńKocham to opowiadanie! Jestes swietna <3
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie!Dopiero zaczęłam czytać ale już je uwielbiam
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie to kwintesencja opowiadań.KOCHAM<3
OdpowiedzUsuńKOCHAM.KOCHAM.KOCHAM.Dla tego opowiadania zarywam właśnie noc,bo dopiero zaczynam je czytac, ale mogę stwierdzić,że budzi emocje.WSPANIAŁE
OdpowiedzUsuńJuz jest 10 kom dadaj rozdzial ;) Nie trzymaj nas w niepewnosci <3 plis :*
OdpowiedzUsuńkiedy rozdzial? :) bo ten zajebisty!
OdpowiedzUsuńświetny;) o matko co się tam stało?? czekam na następny <33
OdpowiedzUsuńEjjj no! Bo my czekamy... Wez dodaj rozdzial :)
OdpowiedzUsuńKxhfvzhfhjbhvh czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńDodaj juz! :)
OdpowiedzUsuńDodaj!!! :) Nie moge dluuuuuzej!
OdpowiedzUsuńJEJU JAKI CUDOWNY :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać twoje opowiadanie wczoraj wieczorem i dzisiaj je skończyłam
Jest świetne :)
Czekam na następny rozdział ♥
Gdybyś miała chwilę czasu zapraszam do siebie ^^
http://fanfiction-replay.blogspot.com/